Z doświadczeń każdego z nas…

?Gdy poznałem Adama wiedziałem, że to ciekawy wspaniały człowiek. Mieliśmy wspólną pasję – sport : capoeira. To on pokazał mi podstawowe kroki, które „w pracy” zamiast pracować – ćwiczyliśmy na magazynie. To była jego pasja… żył tym… Każdego dnia rozmawialiśmy o tym. Tłumaczył mi jak capoeira powstała, kiedy i jak doszło do rozłamu capoeira i utworzyły się dwie szkoły. Chciałem nauczyć się grać na tych dziwnych instrumentach, na których grają podczas ćwiczeń.

Zawsze uśmiechnięty… skory do pomocy… bardzo mądry i przyjazny światu. Lubiłem z nim pracować bo częściej się śmialiśmy niż wykonywaliśmy pracę… Nasze długie rozmowy na tematy życiowe… Nigdy nie poznałem jego rodziny ale czułem się jakbym ją znał – tyle mi o nich opowiadał…

Był jedną z tych osób, które robiły na mnie wrażenie swoją indywidualnością… No i poczucie humoru… takie jakiego większość ludzi nie rozumie… my rozumieliśmy…

?

Potem nasze drogi się rozeszły – każdy poszedł w swoją stronę… Pisaliśmy do siebie czasem na FB i planowaliśmy spotkanie.

Kilkanaście dni temu myślałem o spotkaniu w większym gronie – cała nasza ekipa – spotkanie po latach… Stworzyłem tajną grupę FB – zaprosiłem wszystkich i mieliśmy się spotkać z końcem listopada… spotkanie nie doszło do skutku bo każdy miał coś „swojego” do zrobienia… Jak to u każdego w życiu – ciągle coś do roboty… No i przekładamy spotkanie…

Przykro mi się zrobiło… ale pomyślałem – przekładam spotkanie może na „za tydzień”… może jakoś się zgramy…

?

Dziś rano otrzymuję informację:

„Spotkanie się nie udało… ale może uda się wybrać w kilka osób na pogrzeb Adama w poniedziałek? I może kupimy wspólny wieniec?”

?

Jak to? Przecież dopiero co umawialiśmy się… mamy się zobaczyć!

A mogliśmy się zobaczyć kilka dni wcześniej…

 

 

Adamie – nigdy już nie dokończymy naszej gry w piłkarzyki… nigdy też nie przyswoję sobie GINGA, której uczyłeś mnie podczas naszej wspólnej pracy…

Dziękuję, że mogłem Cię poznać… Był i jest to dla mnie zaszczyt… nie zapomnę Twojego uśmiechu – bo był tak szczery i prawdziwy…

Adamie – gdy się już spotkamy opowiem Ci ile dla mnie znaczyłeś… bo nie zrobiłem tego wcześniej…

??

Doceniajmy chwilę teraźniejszą – bo ona już nigdy nie wróci…
Mówmy sobie ile dla siebie znaczymy – bo może już nie być okazji…

??

Dziękuję Adamie… przyjacielu… a teraz idź tam gdzie powinieneś i pamiętaj, że jest tu taki Cieślik… który nie nauczył się do dziś Ginga i masz go tego nauczyć… ale to …. już przy kolejnym naszym spotkaniu….

piszący prosto z serca…

Grzegorz Cieślik – Trener Mentalny
przyjaciel